EFEKT | REŻ. AGNIESZKA GLIŃSKA
SPEKTAKL ARCHIWALNY
Lucy Prebble Efekt – spektakl dyplomowy studentów IV r. Wydziału Aktorskiego AST w Krakowie.
Przekład: Klaudyna Rozhin
Reżyseria: Agnieszka Glińska
Muzyka: Mateusz Bieryt
Scenografia: Monika Nyckowska
Kostiumy: Hanka Podraza
Asystenci reżysera: Paulina Puślednik, Andrzej Błażewicz (III r. WRD), Paweł Sablik (III r. WRD).
Video: Franciszek Przybylski
Występują: Melania Grzesiewicz, Emma Herdzik, Aleksandra Nowosadko, Joanna Pocica, Agnieszka Szczegielniak, Weronika Warchoł, Daniel Namiotko, Stanisław Twaróg
Nic mi się nie chce. Nie chce mi się jeździć konno, za dużo trzeba się ruszać; nie chce mi się chodzić, to za męczące; nie chce mi się kłaść, bo albo musiałbym leżeć dalej, a tego mi się nie chce, albo musiałbym wstać, a tego też mi się nie chce. Summa summarum nic mi się nie chce.
Søren Kierkegaard. Albo – albo.
Mam tylko jednego przyjaciela – to echo; a dlaczego jest ono moim przyjacielem? Bo kocham swój smutek, a ono mi go nie odbierze. Mam tylko jednego powiernika – to milczenie nocy; a dlaczego jest ono moim powiernikiem? Bo milczy.
Søren Kierkegaard. Albo – albo
Nie biorę narkotyków. Jedynie
paroksetynę. Raz dziennie. Trudno
nie nabawić się depresji w tym kraju,
w tym świecie, w tym
życiu. Doraźnie
łykam też opipramol,
zwłaszcza przed spotkaniami autorskimi.
Albo lorazepam. Oj, lorazepam trzepie,
otumania, przestawia mózg
na zwolnione tempo. Zdarza mi się też
brać hydroksyzynę i trazodon. No bo jak
bez nich usnąć? Co ciekawe,
jednym ze skutków ubocznych
tego ostatniego jest bezsenność.
Z kolei na pobudzenie
najlepsza jest pseudoefedryna
z dużą ilością kofeiny. Myśli zaczynają
galopować, a tekst sam się mnoży
na papierze.
Poza tym
jestem czysty.
Marcin Orliński
Pierwszy wiersz o narkotykach z tomu Środki doraźne
Niedawno ktoś zadał mi pytanie: „Czy psychiatria jest nauką o mózgu czy nauką o umyśle?”. Mnie się podoba definicja psychiatrii jako nauki o umyśle. Nie można jednak abstrahować od faktu, że umysł „znajduje się” w mózgu. I że sposób funkcjonowania umysłu zależy np. od poziomu glukozy we krwi. Istnieje zatem styk między tym, co subiektywne, a tym, co obiektywne. Obiektywny może być niedobór serotoniny na synapsie. Ta obiektywność przekłada się jednak na subiektywność: na to, że ktoś jest smutny.
Z pewnością wiele zjawisk, które dawniej traktowaliśmy jako normalne czy codzienne, dzisiaj ma etykietę psychiatryczną. Dawniej ktoś był smutny, dzisiaj – cierpi na depresję. Dawniej dziecko było niegrzeczne, dziś – ma ADHD. Dawniej ktoś był nieśmiały, dzisiaj – cierpina zespół lęku społecznego. Nie chcę przez to powiedzieć, że ktoś, kto cierpi z powodu głębokiego smutku, nie ma otrzymać środków przeciwdepresyjnych. Rzecz dotyczy granicy; rozróżnienia sytuacji, w których podanie leku jest słusznym działaniem, od tych, w których jest to nadużyciem. Te granice psychiatrzy widzą nieraz w różnych miejscach. Wedle jednych każdy smutek zasługuje na prozac, wedle innych – doświadczenie głębokiego smutku po śmierci bliskiej osoby winno być odpowiedzialnie przeżyte. Ten sam stan raz może być określany słowem „żałoba”, innym razem – „depresja”.
Dostrzegam niebezpieczeństwo, że lekarz będzie narzucał pacjentowi własne przekonania etyczne. Jeżeli psychiatrze bliski jest wzorzec hedonistyczny, być może wkroczy z prozakiem wcześniej niż lekarz uznający wartość konfrontacji z własnymi przeżyciami duchowymi. Z tym wiąże się pytanie o znaczenie kategorii sprawczości.
Metody psychoterapeutyczne z pewnością działają głębiej niż sam tylko lek: pozwalają pracować nad zaburzeniem, nie zaś skupiać się jedynie na usuwaniu objawów. Inna sprawa, że w pracę terapeutyczną i lekarz, i pacjent muszą włożyć znacznie więcej wysiłku. Poświęcić więcej czasu. Fiolek z olanzapiną czy kwetiapiną są miliony. Na wyciągnięcie ręki.
Wszyscy natomiast, nawet reprezentanci postpsychiatrii, nie mają wątpliwości co do tego, że poważna psychoza wiąże się z ogromnym cierpieniem. A cierpienie jest znacznie ważniejszą kategorią niż objaw. Jest czymś, co domaga się działania. Dlatego nawet oni nie podważają sensowności podania w pewnych przypadkach haloperidolu czy nowoczesnej olanzapiny, środków usuwających psychozę. Urojenia prześladowcze przekładają się na doświadczenie tak silnej opresji, że nikomu nie życzę takiego przeżycia.
Bogdan de Barbaro w wywiadzie dla miesięcznika ZNAK nr 701
Premiera: 7 października 2017 r., godz. 19:00
Scena 210, ul. Straszewskiego 22
Czas trwania: 90 min.
Prapremiera sztuki The Effect była w National Theatre w Londynie, w reż. Ruperta Goolda i w koprodukcji
z Headlong 13 listopada 2012 r.
Prawa autorskie do w/w sztuki reprezentuje w Polsce Agencja ADIT Elżbieta Manthey.